„Calineczka” w Teatrze Maska
„Calineczka” w Teatrze Maska

„Calineczka” w Teatrze Maska

„Pamiętasz tato, jaka byłam maleńka w czasach mojej młodości?”, pyta mnie moja 4-letnia córka. A potem, po raz setny chyba, muszę jej pokazywać, jak kiedyś ona cała mieściła się między moja dłonią a zgięciem łokcia. Fascynuje ją, że mogła być taka drobniutka. Ciekawe, czy  tak samo wciągnie ja opowieść o dziewczynce jeszcze mniejszej, o Calineczce. Będzie ją mogła już niedługo zobaczyć w rzeszowskim Teatrze „Maska”.
Już 
2 października odbędzie się tam premiera spektaklu na podstawie słynnej baśni Hansa Christiana Andersena.

Siedzę na widowni i obserwuję fragment przedstawienia.  Przemyka Calineczka, a wokół niej zbierają się żaby. To musi być mama-żaba, która szuka żony dla swojego synka. Dziewczyneczka próbuje unikać pułapek, ale czy jej się uda? Spektakl pozbawiony jest słów, ale wcale nie jest cicho. Muchy bzyczą, żaby rechocą. Cała ścieżka dźwiękowa oparta jest o „odgłosy paszczą”. Odpowiedzialny jest za nią przede wszystkim znany beatboxer Hubert „Jahdeck” Pyrgies (beat-box to sztuka naśladowania instrumentów i tworzenia muzyki tylko za pomocą głosu).

Przez chwilę zastanawiam się, czy takie przedstawienie nie będzie za trudne dla przedszkolaków. Brak słów, niewiele muzyki, scenografia złożona z drobnych elementów, które na chwilę łączą się – np. w postać żaby – by za chwilę znów każdy z osobna być przesuwanym i przerzucanym przez scenę. Aktorzy sporo improwizują. Czy maluchy się połapią? I od razu orientuję się, ze robię ten paskudny błąd i traktuję dziecko wyłącznie jak głupszego dorosłego. A to przecież mali wzrostem, ale jednak ludzie – z własną inteligencją, wyobraźnią, marzeniami.

Daniel Arbaczewski, reżyser „Calineczki”, mówi, że to także sztuka o szukaniu własnego miejsca wśród innych, o przystosowywaniu się do nich i o próbach wyróżnienia się. Że Calineczka to ciekawa osóbka. Czasem grzeczna, czasem łobuziara. Ratuje się przed kłopotami, albo wpędza w nie siebie i innych. Żywa, jak każde dziecko. Ciekawe czy moja córka rozpozna w niej siebie?

Dźwiękowiec puszcza jeszcze jedną piosenkę, która pojawia się w innej części spetaklu. Funkujący, skoczny rytm, a we niego wplecione szczekanie psa. Żwawość tej melodii wprawia mnie w dobry nastrój. Myślę, że mała będzie się dobrze bawić. Widziałem w końcu moje dzieci na przedstawieniu teatralnym. Były zachwycone i same chciały potem zostać aktorami. Ciekawe, co powiedzą teraz.

Calineczka w Teatrze Maska (fot. Tadeusz Poźniak - materiały Teatru "Maska")
Calineczka w Teatrze Maska (fot. Tadeusz Poźniak – materiały Teatru „Maska”)

About The Author

Psycholog poznawczy i edukacyjny. Absolwent Uniwersytetu Jagiellońskiego. Szczególnie zainteresowany procesami przetwarzania informacji przez człowieka. Prywatnie fan podróży oraz odkrywania nowych rzeczy w muzyce i literaturze.

Related posts

Leave a Reply

Skip to content