Gdy miałem jakieś 10 lat bardzo lubiłem książkę pt. „Czy umiecie się dziwić?”. Uczyła ona o różnych cudach otaczającego nas świata, ale też pokazywała, jak dorastając stopniowo tracimy zdolność dziwienia się. Coraz więcej rzeczy staje się oczywistymi. Teraz mam małe dzieci i próbuję odwrócić ten proces. Odkrywam sposoby na to, jak zaciekawić dzieci.
W niedzielę pojechaliśmy do lasu. Zupełnie zwyczajnego lasu między Rzeszowem a Głogowem Małopolskim. Nie ma w nim nic spektakularnego, żadnych niezwykłych szlaków, punktów widokowych, zabytków. Do niedawna powiedziałbym „las jak las” – i pewnie miałbym rację. Ale teraz szedłem przez niego w towarzystwie 3 i 2-letniego dziecka. Spróbowałem więc spojrzeć na niego inaczej.
I wtedy okazało się, że niezwykłości jest mnóstwo.
- Latają motyle.
- Na jednym z drzew wisi domek dla ptaków.
- W pajęczynę złapał się maleńki kwiatek.
- Jesiennymi liśćmi można rzucać i „robić śnieg”.
- Kora dębu jest chropowata, a buku gładka.
- Gdzieś blisko jest pewnie kopiec mrówek, bo dużo ich biega.
- Trzeba przeskoczyć rów.
- Drzewo porasta bardzo mięciutki mech.
- Można wyrzucić ogryzek jabłka, ale opakowania po ciasteczkach nie.
- Można zrobić piknik.
- Wokół leżą złamane gałęzie. Dlaczego się złamały?
- Krzaczki jagód – nie tylko w ogrodzie rosną owoce!
Jakiś czas temu opowiadaliśmy w Radio VIA o tworzonej przez nas książeczce-przewodniku po Rzeszowie dla przedszkolaków, ale też o innych naszych działaniach i ze strony prowadzącej padło pytanie o to, gdzie można pojechać z dziećmi. Odpowiedzieliśmy, że przede wszystkim nie potrzeba do tego wiele czasu i pieniędzy. Pełno jest niedalekich, wydawało by się zwyczajnych miejsc, które zafascynują maluchy. Nasza niedzielna wycieczka potwierdza, że mieliśmy rację.