Ucieczka z PRL-u – w pokoju zagadek Exitmania
Ucieczka z PRL-u – w pokoju zagadek Exitmania

Ucieczka z PRL-u – w pokoju zagadek Exitmania

Kilka miesięcy temu trafiliśmy ze znajomymi do Exitmanii, jednego z dwu czy trzech rzeszowskich „escape roomów”. Tę rozrywkę znaliśmy tylko ze słyszenia. Grupka osób zostaje zamknięta w pokoju i dostaje kilkadziesiąt minut, by się z niego wydostać Gdzieś tam jest klucz, ale znalezienie go będzie wymagało rozwiązania kilku niełatwych łamigłówek. Spodobało nam się na tyle, że kiedy w zeszły weekend odwiedziła nas rodzina, w tym troje dzieci w wieku wczesnoszkolnym, postanowiliśmy też ich tam zabrać.

Mogliśmy to zrobić bezpiecznie, bo pokoje w Exitmanii nie są przeznaczone tylko dla dorosłych. Każdy z nich ma swój „temat”, swoją scenerię, a ta czasem bywa nieodpowiednia dla niepełnoletnich. My mogliśmy wybierać między dwoma: PRL-em i szpitalem. Zdecydowaliśmy się na ten pierwszy, bo podobno nieco prostszy, a my w końcu byliśmy początkujący.

Exitmania - w pokoju PRL
Exitmania – w pokoju PRL

Naszym gościom też go zaproponowałem. Niech mamy pokażą dzieciom, jak to było w ich dzieciństwie, na przełomie lat 70-tych i 80-tych. Meblościanka, pralka Frania i kartki na mięso. Piątka śmiałków weszła do pokoju, a ja wraz z pracownicą Exitmanii usiadłem pod drzwiami i zacząłem podsłuchiwać. I z tej drugiej strony było prawie tak samo zabawnie, jak w środku.

Są zespoły, dla których pokoje zagadek to hobby. Jeżdżą od miasta do miasta i próbują. Wiedzą, co robić. Debiutanci reagują inaczej i pewnie często podobnie. Ja w każdym razie zauważam, że moja rodzina zachowuje się zupełnie tak samo, jak mój zespół kilka miesięcy wcześniej.

Najpierw słyszę niepewne głosy. Ewidentnie oswajają się z tą zabawą. Próbują zorientować się, o co tu właściwie chodzi. Nieśmiałe rozglądanie się po pokoju, otwieranie szafek, zaglądanie za meble. Zauważają kłódki. Znajdują pierwsze rekwizyty, które mogą im pomóc znaleźć kody do tych kłódek: numer zapisany na szafce albo fragment zapisu nutowego jakiejś przeboju sprzed lat. Ekipa zaczyna rozumieć, że trzeba to jakoś pokojarzyć.

Tylko jak? Na szczęście mają prawo do kilku podpowiedzi, a że najtrudniej jest zacząć, to wkrótce gospodyni wsuwa im pod drzwiami kartkę z odręczną notatką. Niczego nie rozwiązuje, ale wskazuje kierunek.

Głosy zza drzwi są coraz głośniejsze i coraz częściej słychać, jak kilka osób się przegaduje. Szukajmy tego! To się łączy z tym! Na czym konkretnie był zapisany tamten numer? Notuj to, notuj! Grupka coraz sprawniej przeszukuje pokój. Otwierają pierwsza kłódkę i znajdują jedną z brakujących podpowiedzi.  Tylko że upłynęło już całkiem sporo czasu.

Więc pojawiają się nerwy. „Szybciej, został tylko kwadrans!” Rozpoznaje te zachowania. Na tym etapie już dawno zapomnieliśmy początkową ostrożność i naprawdę, naprawdę chcemy wygrać. Znalezienie klucza to sprawa prestiżowa.

Czyżby udało się otworzyć drzwi?
Czyżby udało się otworzyć drzwi?

Czy my kiedyś zdążyliśmy? Czy zdążyła teraz młodsza grupa? Nie powiem. Ale wiedzcie, że nasi goście zaraz po wyjściu zaczęli się umawiać na wizytę w podobnej instytucji w swoim rodzinnym mieście.

Nie dziwię im się. Można poczuć się trochę jak Sherlock Holmes, trochę jak McGyver, a trochę jak Jack Bauer z serialu „24”, działający pod potężna presją czasu. Wciąga i ekscytuje. Właściciele Exitmanii mówią, że takie pokoje rozwijają wyobraźnię, kreatywność  i spostrzegawczość, jednocześnie ucząc współpracy, umiejętności logicznego myślenia i łączenia faktów. Całkowicie im wierzę. To jest mądra zabawa dla osób w każdym wieku, choć dzieci poniżej 12 roku życia powinny raczej przebywać w towarzystwie starszych.

Zdjęcia dzięki uprzejmości Exitmanii

About The Author

Psycholog poznawczy i edukacyjny. Absolwent Uniwersytetu Jagiellońskiego. Szczególnie zainteresowany procesami przetwarzania informacji przez człowieka. Prywatnie fan podróży oraz odkrywania nowych rzeczy w muzyce i literaturze.

Related posts

Leave a Reply

Skip to content