Folkowisko 9 i 1/2
Folkowisko 9 i 1/2

Folkowisko 9 i 1/2

Jest takie wydarzenie, które na stałe zagościło w życiu naszej rodziny. Kiedy się kończy czujemy żal, że na następne trzeba poczekać cały rok. Czas jednak szybko mija i znowu z ust naszych dzieci słyszymy pytanie “Kiedy jedziemy na Folkowisko?”. Ten odbywający się w małej wsi Gorajec festiwal, choć bliski nam i dobrze znajomy, za każdym razem nas zaskakuje.

W 2020 r. największą niespodzianką było to, że Folkowisko w ogóle się odbyło. Niewątpliwie możemy zawdzięczać to wytrwałości i pasji organizatorów. Wprawdzie zapowiadana z wielką pompą, dziesiąta, rocznicowa edycja festiwalu z wiadomych powodów nie mogła się odbyć w zaplanowanym kształcie, ale cieszymy się, że wzięliśmy udział w Folkowisku 9 i 1/2.

To niezwykle  energetyczne wydarzenie. Kojarzy się z radością, żywotnością, muzyką, tańcem, śpiewami i  wspólnotą z innymi kolorowymi ludźmi. Krótko mówiąc: “pozytywne szaleństwo”. W tym roku było inaczej, ale nie mniej ciekawie. W wydarzeniu mogło wziąć udział jedynie stu pięćdziesięciu uczestników. Nasza rodzina znalazła się w tej grupie szczęśliwców. O nietypowych okolicznościach przypominały maseczki, liczne płyny do dezynfekcji i informacje o zachowaniu dystansu społecznego. Ale jeśli ktoś myśli, że te utrudnienia zabiły ducha festiwalu, bardzo się myli. Było równie magicznie, co zawsze – w końcu esencją Folkowiska są ludzie i muzyka, która ich łączy.

Uczestnicy festiwalu mogli bawić się zarówno przy tradycyjnej muzyce ludowej, jak i jej uwspółcześnionych, opartych o nowoczesne brzmienia odmianach. Jedni tańczyli pod sceną, inni, skupieni i zasłuchani siedzieli na kocykach – wszyscy otrzymywali to, na czym im zależało.  Nie zabrakło też pięknego pokazu teatru ognia, który urzekł nas swoja dynamiką i płomiennymi obrazami tworzonymi przez wykonawców.Folkowisko to także mnóstwo  dodatkowych atrakcji. W tym roku nas najbardziej przekonał  “spacer ekstremalny”. Niezrażeni groźną nazwą, wybraliśmy się na niego z naszym 7-latkiem. Początkowo trasa rajdu wiodła przez las, gdzie zajadaliśmy się słodkimi poziomkami, by potem poprowadzić nas wprost do… rzeki. Około 2-godzinny spacer okazał się świetnym przeżyciem. Brodząc w wodzie obserwowaliśmy zmieniającą się rzekę i krajobraz wokół niej. Warto też wspomnieć o cudownym przewodniku wyprawy, Pawle, który ciekawymi historiami ubarwiał wędrówkę.

Za każdym razem wyjeżdżając z Folkowiska obiecujemy sobie że przyjedziemy do Gorajca w ciągu roku po to, aby spokojnie nacieszyć się klimatem, piękną przyrodą i niezwykłą gościnnością gospodarzy. Folkowisko jako wydarzenie jest niepowtarzalne, ale myślę też, że sama okolica warta jest tego, aby zwiedzić ją, nie tylko latem. Mam nadzieję, że w tym roku nam się to uda i będziemy mogli przekazać wam relację z tych pięknych stron.

Tekst: Katarzyna Malec
Zdjęcia: Michał Szwerc

Related posts

Leave a Reply

Skip to content