Jestem rodzicem, który lubi zabrać ze sobą dzieci na wycieczkę, ale wspólnych rowerowych doświadczeń nie mam. Przymierzałem się do zakupu odpowiedniego sprzętu i dalej się przymierzam, aż tu nagle okazało się, że mogę na krotki czas pożyczyć przyczepkę Thule Chariot CX 1 i sprawdzić, jak to jest wozić dziecko.
Najpierw muszę zaznaczyć, że opisywany model, który dostępny jest też w dwuosobowej wersji CX 2, to nie tylko przyczepka do roweru. Po drobnych modyfikacjach można go też używać jako wózka spacerowego albo joggingowego. Tu się coś odczepi, tam doczepi i wózek zmienia swoje przeznaczenie.
Składanie przyczepki
Nieprzypadkowo lekko piszę o doczepianiu. Zależy mi na wygodzie, a nie jestem specjalistą od wszelkiego rodzaju „sprzętu” (innymi słowy jestem „humanistą”, jeszcze innymi „mam dwie lewe ręce”) . Okazało się, że złożenie wózka rowerowego jest możliwe przy pobieżnym tylko zerkaniu w instrukcję. Większość elementów łączy się w sposób intuicyjny i nie wymagający główkowania. Uff!
Trochę więcej wysiłku wymagało przymocowanie wózka do roweru, ale też nie było to szczególnie męczące. Dyszel łączymy z tylnym kołem za pomocą zaczepu kulkowego. To rozwiązanie bardzo wygodne i bezpieczne. Gdy na którymś postoju rower oparty o drzewo ujechał i przewrócił się, wózek bez trudu utrzymał pion.
Przyłączanie i odłączanie przyczepki zajmowało dosłownie minutę.
Jazda rowerzysty
To była moja pierwsza w życiu jazda z wózkiem i okazała się bardzo przyjemna. Po przezwyciężeniu pierwszych obaw szło znakomicie. Szerokość wózka jest prawie identyczna z szerokością kierownicy mojego roweru, więc wiedziałem, ile miejsca za mną zajmuje. Szybko wyczułem też, jak bezpiecznie brać zakręty i pod jakie przeszkody mogę podjechać. Dodatkowy ciężar był oczywiście odczuwalny, ale mniej męczący, niż przypuszczałem – wózek jedzie gładko.
Jazda dziecka
A jak dla dziecka, bo to przecież ważniejsze? Dla obu moich maluchów to też był debiut i obu bardzo się spodobało. Siedzisko jest miękkie i wygodne. Każdemu z dzieci udało się przysnąć w trakcie jazdy.
Niesłychanie ważna dla tej wygody jest doskonała amortyzacja wózka, której poziom można dostosować do wagi pasażera. Ja czasem podskakiwałem, ale dzieci się nie skarżyły, że nimi trzęsie. Inna sprawa, że nie wyjeżdżałem na kamieniste, poprzecinane korzeniami leśne ścieżki, no ale gdyby taka próba skończyła się źle, to raczej ze względu na mój brak pomyślunku, a nie wady wózka. To w końcu nie motocykl enduro.
Duża wartością są możliwości dostosowywania wózka do warunków pogodowych. Pasażera można chronić przed deszczem, wiatrem słońcem a nawet spalinami i hałasem za pomocą wygodnych i łatwych w zaciąganiu elementów takich, jak moskitiera albo przezroczysta, plastikowa osłona. Oprócz oczywistego nakrycia od góry możliwe jest też odsłonięcie osłon z boku – wtedy pasażer chroniony jest tylko moskitierą, co jest dobrym rozwiązaniem na ciepły dzień.
Bezpieczeństwo
O zaczepie kulkowym, który chroni przyczepkę przed wywrotką już pisałem. Podobnie o amortyzacji, która zwiększa nie tylko komfort jazdy.
Trzeba jeszcze wspomnieć o regulowanych pasach, którymi przypina się dziecko oraz dołączonych chorągiewkach, które można wetknąć w wózek, by zwiększyć jego widoczność.
Spacer i bieg
Wspominałem, że Thule Chariot CX 1 to sprzęt wielofunkcyjny. Ja używałem go głównie jako przyczepki do roweru, ale po drobnych reinstalacjach, w szczególności dołożeniu lub wymianie kół, można go tez używać jako wózka spacerowego albo biegowego. Właściwie wszystkie charakterystyki opisane wyżej dotyczą i tych alternatywnych sposobów użycia. Osoby chętne wybrać się z dzieckiem na jogging na pewno zainteresuje to, że wózkiem łatwo się manewruje i wyposażony jest w efektywne hamulce. Nie będę się jednak szerzej nad tym rozwodził, bo choć mam sympatię do sportu w ogóle, to jednak akurat bieganie pozostawiam innym ludziom.
Jakość i cena
Thule to uznana firma i współpracuje też z nie byle kim. Przykładowo CX 1 korzysta z opon Schwalbe, jednego z najlepszych producentów na świecie. Wszystkie elementy są solidne, mocne i nawet nie sugerują, że zaraz się rozlecą. Jak długo można ich używać? Trudno mi ocenić na podstawie własnego doświadczenia. Trzeba by mieć ten sprzęt lata i pokonać nim setki, tysiące kilometrów. Po przejechaniu kilkudziesięciu mogę tylko powiedzieć, że mam do niego zaufanie, bo nie zauważyłem absolutnie żadnych powodów do obaw, żadnych elementów, które każą podejrzewać, że ich czas się szybko skończy.
Druga strona tego medalu to cena, która każe przemyśleć zakup. No ale za jakość się płaci. Jeśli jakiś rodzic-sportowiec chce zainwestować w taki kombajn do chodzenia, biegania i jeżdżenia na rowerze to na pewno powinien rozważyć ten model.
Aktualne promocje na Thule znajdziesz TU
