Klocki Lego, miliony klocków. Dziesiątki zbudowanych z nich makiet, a wiele z nich to prawdziwe sceny, pełne budynków, pojazdów i postaci. Nie wiemy, ile by trzeba spędzić tutaj czasu, żeby dokładnie obejrzeć wszystkie eksponaty. Ale trochę go mamy, bo jeszcze do 19 czerwca centrum handlowe Millenium Hall w Rzeszowie gościć będzie największą w Polsce wystawę budowli z klocków Lego.
W szklanych gablotach rozmieszczonych w dużym pomieszczeniu na 2. piętrze kompleksu obejrzeć można imponującą kolekcję. O liczbach już napisałem, ale zastanawiam się jeszcze, ilu ludzi i jak długo składało to wszystko. Weźmy na przykład największy tu przedmiot – długą na 11 metrów replikę Air Force One, odrzutowca, którym podróżuje amerykański prezydent. Wedle ulotki składa się z miliona klocków. 1000000! Czy to było najpierw projektowane w komputerze, a potem kilkuosobowy zespół podzielił się pracą i składał pojedyncze fragmenty, aby je na koniec połączyć w całość? Nie wiem.
Wśród innych większych eksponatów wyróżniają się dwie naturalnej wielkości figury znanych postaci. Pierwszą jest Robert Lewandowski, całkiem podobny prawdą mówiąc. Nazwisko drugiej osoby jest mniej rozpoznawalne, ale jego podobizna bardziej imponująca. To wizerunek olbrzyma Roberta Wadlowa. Ten nieżyjący już mężczyzna był najwyższym znanym historii człowiekiem. Miał ponad 270 cm wzrostu. Nawet siatkarze poczuliby się przy nim drobni, a co dopiero dzieci.
A poza tym wspomniane makiety. Trudno wymienić wszystkie. Są tu repliki prawdziwych budowli albo pojazdów ze znanych filmów, rekonstrukcje fragmentów sławnych bitew, klockowe pociągi jeżdżące przez klockowe krajobrazy, roboty z Lego, itd. itd. Do wybory, do koloru, choć jako ojciec dziewczynki jestem trochę zawiedziony tym, że twórcy wystawy ewidentnie skierowali ją raczej do chłopców, czego dowodzą przytoczone wyżej przykłady. W domu Madzia buduje z równą chęcią jak Maciek.
Zresztą, potwierdzenie tego mieliśmy także na wystawie. Fragment sali zamieniona na funpark, klockowy plac zabaw. Dzieci mogą tam wejść i same tworzyć z klocków różne przedmioty, a potem testować ich działanie w praktyce, np. na skoczni dla samochodów. Nie wyglądało, aby znajdujące się tam dziewczyny w czymkolwiek odstawały od chłopców.
Ten właśnie fragment wystawy najbardziej wciągnął nasze dzieci. Zdecydowana większość ludzi lepiej się uczy działając niż obserwując, tym bardziej takie maluchy. Wszelakie makiety i dołączone do nich opisy mają wartość edukacyjną (tym bardziej, jeśli rodzice pomogą i wyjaśnią, co się ogląda), ale nie ma to jak samemu pobudować, jeśli chce się czegoś nauczyć.
